Darmowe paliwo dla Ukrainy

Polska daje Ukrainie 25 tysięcy ton paliwa. Internety poruszone. Wrze. "To do tych Mercedesów", "Ukraińcy mają niezłe wakacje za free", "Lexusami jeżdżą, a paliwo za darmo". I tak w koło macieju.

Krew zalewa. Nie z zazdrości, choć ostatnio za litr benzyny musieliśmy zapłacić na stacji już ponad 7 PLN.  Czego ja mam im niby zazdrościć? Paliwa, gdy giną ich bliscy, gdy całe ich życie zostaje pod gruzami? Mam im zazdrościć 500+, dodatkowych miejsc w przedszkolach, czy może darmowych wejściówek do zoo? Ludzie, opamiętajcie się!

Wyobraźcie sobie zdolną, ambitną, pracowitą młodą kobietę. Prowadzi biznes. Odnosi sukcesy. Świetnie zarabia. Stać ją na to, by kupić sobie Lexusa, Mercedesa, Beemkę czy Maybacha. Takiego najlepszego, najbardziej na wypasie. Jest szczęśliwa. Dumna z siebie. Bo i dlaczego ma nie być? Przecież ona tego samochodu nikomu nie ukradła, zarobiła na niego uczciwą, ciężką pracą. Leci na wakacje na Zanzibar. Pół roku później zwiedza z narzeczonym Dubaj. Za kolejne 5 miesięcy zaczyna zastanawiać się nad kupnem dużego apartamentu. W międzyczasie zabiera rodziców na urlop na Majorkę. Boże Narodzenie spędzają już w jej nowym lokum.

Niespełna dwa miesiące później (pamiętajmy, że Ukraińcy w większości obchodzą Boże Narodzenie 6 stycznia) Rosja napada na Ukrainę. Apartamentowiec, w którym dopiero co zamieszkała, zmienia się w kupę gruzu. Tak samo magazyn, w którym przechowywała swój towar na sprzedaż. Traci dom i pracę.  Na szczęście była u narzeczonego, więc żyje. W jego garażu stoi jej najnowszy samochód. Na koncie ma trochę zaskórniaków i kilka kredytów do spłacenia. Rodzice zginęli w czasie bombardowania już drugiego dnia wojny. Narzeczony idzie na front.

Nie ma już domu. Nie ma najbliższych. Nie ma pracy. Został jej samochód i trochę ciuchów, które jej kupił ukochany, zanim został powołany do wojska. Mogłaby ten samochód sprzedać, ale kto go teraz kupi? Mogłaby pojechać do Polski, tam zacząć od nowa, ba, może nawet naprawdę znalazłby się kupiec na auto. Zostaje, bo tu jest jej dom. Żyje nadzieją, że pewnego dnia narzeczony do niej wróci i zaczną wszystko od nowa. 

Mogłaby tym samochodem jeździć i pomagać innym dostać się na któreś przejście graniczne z Polską. Mogłaby pomagać, ale... nie ma w Ukrainie tyle paliwa. Czy nadal tak bardzo zazdrościcie jej tego wozu? I tego, że dostanie trochę benzyny za darmo?

A gdyby na jej miejscu był mężczyzna? Albo ktoś raczej ubogi? Albo i kobieta, ale jeżdżąca starym Fiatem 125 po dziadkach? Albo i Wartburgiem, czy rozklekotaną Skodą z lat '80?

Jakie to ma znaczenie? Ani Maybach, ani Wartburg nie ruszy bez paliwa. Ci, którzy z tego dobrodziejstwa teraz skorzystają za darmo z pewnością woleliby zapłacić za nie nawet i 10 PLN za litr, byleby tylko zapanował pokój. Byle ich bliscy nie ginęli, ich domy nie stawały kupą kamieni, ich życie nie było wciąż zagrożone.

Jesteście zazdrośni o paliwo dla Ukraińców? Macie do tego prawo, jasne. Zastanówcie się jednak, czy jest o co...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Codziennik Ewy , Blogger