Globalna wioska
Przełom października i listopada to w dużej mierze rozmyślania na temat przemijania, śmierci i radzenia sobie z nią. Cóż, Dziady, Halloween, Uroczystość Wszystkich Świętych, Zaduszki... Dużo rozmów z dziećmi na temat umierania, nieba, ale także zwyczajów związanych z obchodami "święta zmarłych" w różnych częściach globu.
Przygotowując się do tych rozmów sporo poczytałam. Kulturowo, religijnie. Skłoniło mnie to do wielu przemyśleń. Potem rozmawiałam z Dziewczynkami, opowiadałam, jak te dni - zgodnie z tradycją - obchodzi się i świętuje w różnych krajach. Były to bardzo ciekawe rozmowy. Doszłyśmy jednak do jednego wniosku: każdy kraj, naród, lud miał swoje tradycje. Nieraz bardzo nas szokujące ,innym razem do naszych bardzo podobne. Nieraz smutne, nieraz radosne, nieraz zaskakujące. Ze wszystkich jedna artykułów i rozmów wynikało jasno, że obecnie wszędzie dominuje jednak Halloween w amerykańskim wydaniu.
Również w mediach społecznościowych mocno ta tematyka wybrzmiewała. Byli przeciwnicy i zwolennicy świętowania w amerykańskim stylu. Argumenty padały różne. Jednak i tu wybrzmiewała konkluzja - mocniej czy słabiej - że stajemy się globalną wioską.
Czy to dobrze czy źle, nie mnie ocenić. Chociaż swoje zdanie mam. Owszem, to wspaniałe, że dzielimy się swoimi zwyczajami, że mamy prawo wyboru, że nic sobie nie narzucamy (czy na pewno?), że o te zwyczaje nie toczą się dzisiaj wojny, a co najwyżej jakieś pyskówki na FB. Z drugiej jednak strony to smutne, że jest taki trend, by wszyscy byli tacy sami. Z jednej strony mówi się tyle o jednostce, o byciu sobą, a z drugiej każda strona chce, by ta druga była taka sama. No i przykre, że tak wiele zwyczajów zamiera w wyniku, co tu dużo mówić: tandetnej, reklamy zza oceanu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz