Chęciny, Krzyżtopór i Bodzentyn
Zamek w Chęcinach to kolejna warta uwagi atrakcja w górach świętokrzyskich. Wzniesiony jest na wzgórzu, dzięki czemu wygląda bardzo dostojnie, a podejście do niego jest również ciekawą wycieczką i pewnym wysiłkiem fizycznym. Moje córki bardzo upodobały sobie oglądanie drewnianych rzeźb polskich władców, która prowadzą do zamku. Choć nie były w pełni usatysfakcjonowane ich doborem.
Zamek ten to warownia z prawdziwego zdarzenia, spodoba się więc wszystkim rządnym przygody, lubiącym historię i rycerzy. Tu też znajdował się skarbiec koronny Władysława Łokietka, a lata później było tu więzienie stanu. Choć po II rozbiorze Polski zamek zaczął powoli popadać w ruinę, teraz wygląda naprawdę dobrze. Jest zadbany i można w nim zobaczyć elementy świadczące o jego wielkości.
Sporym przeżyciem dla dzieci (oraz osób z lękiem wysokości) jest wchodzenie na zamkowe wieże, a właściwie baszty. Ale widok z nich rozpościera się tam wyjątkowy i urzekający, że naprawdę warto pokonać swe lęki i wejść na górę. W sezonie na zamku jest i wiele dodatkowych atrakcji: kramiki, w których można kupić np. wianki dam dworu, średniowieczne koło fortuny, możliwość ujeżdżania (atrapy) konia, strzelanie z łuku. Pojawia się również przewodnik snujący ciekawe opowieści. Można obejrzeć heraldyczne tarcze, pozostałości skarbca, czy przypiąć się do krzesła tortur. Dla każdego coś interesującego.
Z tym zamkiem wiąże się również legenda o Białej Damie. A dla zainteresowanych: istnieje możliwość wzięcia udziału z Nocy na zamku, a nawet... można tu wziąć ślub cywilny.
Kolejny zwiedzany przez nas zamek to Krzyżtopór. To jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie miałam okazję widzieć w Polsce i bardzo za tym zamkiem tęskniłam przez te 26 lat od ostatniej tam wizyty. To połączenie pałacu, wygodnego, przestronnego miejsca do odpoczynku dla szlachty i zamku obronnego. Wzniesiony przez Krzysztofa Ossolińskiego, był swego czasu wyjątkowym miejscem (choć i dziś jest, jednak w nieco innym sensie). Z ciekawostek można powiedzieć, że ponoć w przeszklonym stropie jadalni znajdowało się olbrzymie akwarium, w którym można było obserwować kolorowe rybki, a do budowy zamku użyto nie tylko piaskowca i cegieł, ale również alabastru i marmurów.
W zamku panują wyjątkowe warunki akustyczne i od pewnego czasu są one wykorzystywane przy okazji różnych koncertów. Ale i samo zwiedzanie Krzyżtoporu jest doświadczeniem bardzo pobudzającym wyobraźnię i skłaniającym do refleksji. Wędrówki po rozlicznych korytarzach, wyglądanie przez dziesiątki okien i okienek, w końcu hulający między murami wiatr (również historii) to coś, czego nie można pominąć, będąc w okolicy.
Na zamku odbywają się koncerty, można go nieraz zwiedzać i nocą, a nawet wziąć tu ślub cywilny. W październiku czeka zwiedzających noc z duchami, w listopadzie Andrzejki. Krzyżtopór naprawdę wychodzi naprzeciw zwiedzającym.
Ostatnim z zamków, które oglądaliśmy w czasie tego wyjazdu był zamek w Bodzentynie. Choć bardziej właściwe byłoby w tym przypadku napisanie: ruiny tegoż zamku. Wstępu do niego "broni" płot i tabliczka informująca, że wchodzenie tam jest niebezpieczne, na własną odpowiedzialność, a całość może się w każdej chwili zawalić. I rzeczywiście, tak to wygląda. Strasznie smutno, bo ten gotycki zamek przed ćwierćwieczem prezentował się jeszcze całkiem nieźle. Ostatecznie więc widzieliśmy go jedynie z pewnej odległości. I raczej nie wygląda na to, żeby miało się ku lepszemu. Prawdopodobnie za kilka lat nie będzie już zupełnie co oglądać.
Natomiast w Bodzentynie urzekł mnie rynek. Naprawdę przepięknie zagospodarowany, zielony, z fontanną i ładną figurą świętego Floriana. I lodziarnią, w której jadłam jedne z najlepszych lodów w życiu (porównywalne jedynie do sycylijskich).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz