Ciąża oczami sześciolatki


A. przychodzi do mnie któregoś wieczoru. Miała być u Babci, normalnie ciężko je stamtąd wyciągnąć, ale czasami mają jakiś impuls i przychodzą. Przyszła zatem i pyta, czy się może przytulić. No jasne, że może! Widzę jdenak, że szykuje się do rzucenia na mnie swoich 24 kg żywej wagi, więc uprzedzam, by nie na brzuch, bo mam okres i boli. Tuli się delikatnie, siada naprzeciwko i patrzy. Po czym nagle wypala:

- Mamo, ja nie chcę mieć jednak dzieci.

- Taaaak? (bo ciągle mówi że chce) Dlaczego?

-  Bo nie chcę mieć rozcinanego brzucha.

Zatem tłumaczę, że to nie zawsze jest cięcie. Że one były dwie, złe ułożenie, że trzeba było tak, ale większość dzieci się jednak tak nie rodzi. Patrzy na mnie, w oczach widzę, że trybiki w mózgu pracują n wysokich obrotach. Daję jej czas. Myślę sobie że teraz przyzna, że owszem, już to wie.

- To niby którędy wychodzą? Uszami, czy co?! - pada pytanie, a na twarzy maluje się taki niesamowity wyraz niedowierzania, a jednocześnie przesłodka, dziecięca złośliwość. Uszami? Już kiedyś o tym rozmawiałyśmy. Barbie rodziła dzidziusia wiele razy. 

- Nie, kochanie. Nie uszami - mówię, próbując nie opluć się ze śmiechu. Wszak to poważny temat, a dziecko naprawdę sobie ze mnie nie kpi. Tłumaczę zatem, co i jak. Myśląc, że przecież już o tym mówiłam wcześniej, pokazywałam na lalce, czytałam książeczkę itd. Ale ok, dziecko ma sześć lat. Tłumaczę, patrzy słucha, kiwa głową. Milczy jakiś czas i ostatecznie stwierdza:

- No to mogę mieć. Jedno. Dziewczynkę.

Ok, może być jedno. Może być dziewczynka. Nie wgłębiam się w szczegóły, że to nie zamówienie, że może chcieć dziewczynkę, a urodzić na raz trzech chłopców. Spoko, ma sześć lat. Na te tematy przyjdzie czas. Myślę więc, że temat zakończony na dzisiaj. Uśmiecham się i nagle słyszę:

- Ale to jak już będę dorosła. Nie jako nastolatka.

Ok! Cieszę się.

- Tak, kochanie. Świetny pomysł. Nie ma się co spieszyć. Ucz się, poznawaj świat, podróżuj, poznawaj siebie, wybaw się. Potem założysz rodzinę, wyjdziesz za mąż, dziecko urodzisz. Nie ma się co spieszyć. To dobry plan - mówię zupełnie poważnie, bo serio, uważam, że mój przedszkolak ma rację. - Zostaniesz mamą kiedy będziesz dorosła, nie jako nastolatka. super!

- No... chyba, że będę miała pecha - wyrzuca z siebie.

- Lepiej, żebyś nie miała - odpowiadam. O czym my w ogóle rozmawiamy? Halo? Sześciolatka...

- No wiem. Ale mogę mieć, choć nie chcę mieć takiego pecha.

Po czym nagle wstaje, przytula się do mnie i idzie znów do babci. Oglądać Psi Patrol, Sisters, czy co one tam teraz u Babci oglądają (nie mamy u siebie telewizji, więc tych bajek nie ogarniam).

 

https://medichouse.pl/specjalista/usg-ciazy/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Codziennik Ewy , Blogger